czwartek, lipca 21, 2011

POGODOWE REFLEKSJE

Osobiście uważam, że pogoda taka, jaką mam obecnie za oknem, czyli z 10 stopni C, chmury i zacinający deszcze + wiatr, bez śladu Słońca, powinna być ustawowo zabroniona w środku lipca! Postuluję natychmiastowy powrót upałów; ja się nie nadaję do takiej pogody! Śpię do 11, bo boję się w taki ziąb nosa spod kołdry wydostać, w kółko tylko jem, bo nie ma co robić, nie mam ochoty na ćwiczenia - jednym słowem porażka. JA CHCĘ LATO!!
Na szczęście w poniedziałek udało mi się wyskoczyć do miasta po zapas książek. Aktualnie czytam SZMINKĘ W WIELKIM MIEŚCIE, ale wypożyczyłam również ZMIERZCH. Od dawna głośno krzyczę, że Harry Potter jest 3578839945,5 raza lepszy, ale to było trochę bezpodstawne, bo swoje postulaty opierałam na dwóch filmach (Zmierzch i druga część nie pamiętam nazwy ;p), a jak wiadomo - po filmach HP na przykład - filmy są słabiutkie i nawet w połowie nie oddają magii książek. Toteż zamierzam przeczytać wszystkie książki sagi Zmierzch i wtedy wydam obiektywny osąd. :))
Pogoda zrujnowała mi wszystkie plany, jakie miałam na ten tydzień. Pierwsze: jogging. We wtorek się wybrałam i prawie biegałam! Zatrzymałam się przy siłowni. Bieganie absolutnie nie jest dla mnie. Absolutnie. 
BEZ MAKIJAŻU / Z MAKIJAŻEM

poniedziałek, lipca 18, 2011

MAŁA CZARNA


Uwielbiam ten kubek. W sumie piłam z niego tylko raz, ale już go uwielbiam. Jest duży, w sam raz na długi roździał w książce.Mama skądś go przytargała. Oczywiście postanowiłam zapozować w formie sweet foci, żeby wykazać cały mój kunszt ironii, pt. mała czarna (bo tak naprawdę to była duża z mlekiem). ;p
Przy robieniu zdjęć pozostały w kubku same fusy, do czego przyczyniła się Justyna, która podpija mi notorycznie kawę i jada sztuczne rzęsy oraz papier toaletowy.
Aha, i pomalowałam jednego paznokcia, żeby było, że niby taka zadbana i perfekcyjna jestem, a tak naprawdę są obdrapane, bo matka kazała mi naczynia zmywać.
I wycięłam uda, żeby udawać szczupłą. :)



Wracam na bloga! Nie wiem czy będę pisała o dietach, bo to ostatnio mi kiepsko idzie i utknęłam w miejscu o nazwie 54-55 kg. Ale od jutra zamierzam uskuteczniać poranny jogging, o ile uda mi się wstać jak jeszcze będzie rano. Już widzę jak dobiegam do placu zabaw/boiska, oddalonego o 30 metrów i nie mam sił na powrót do domu. Dziwna jest ta moja kondycja. Mogę ćwiczyć ponad godzinę, bez zmęczenia, a po minucie biegu wypluwam płuca...

piątek, lutego 11, 2011

CO ZAMIAST CZEKOLADY?


Czytając Wasz  komentarze zauważyłam, że łączy nas jeden problem - ciężko nam wyobrazić sobie życie bez czekolady i innych słodyczy. moja rada i sposób: nie trzeba całkowicie rezygnować ze słodkich przekąsek, trzeba natomiast umiejętnie wybierać, zamieniać i porcjować.
Zdażało Wam się kupować różne słodycze, ale w mniejszych porcjach? Dzięki temu wydawało Wam się zapewne, że zjecie mniej, ale to bzdura, bo różnorodność wzmaga apetyt!
Jaki jest na to sposób? Należy zmniejszyć zapasy słodyczy, które posiadacie w domu. Mniej pokus, mniej ulegania, prawda? Warto też kupić JEDNĄ rzecz - albo czekoladę, albo batona, albo ciastka.
Jeśli nabieracie ochoty na coś słodkiego, oczywiste jest, że czasem tej ochoty nie da się zastąpić owocem lub 'zapić' wodą i pokusie trzeba ulec, nie zawsze należy z nią walczyć, bo tylko się 'nakręcicie' i będziecie się z tym bardzo źle czuć, obsesyjnie o tym myśleć, co tylko wzmoże apetyt. jednak nie trzeba wchłaniać od razu tabliczki czekolady, można natomiast znaleźć mniej kaloryczną alternatywę.

Zamiast batonika musli z czekoladą (ok. 110 kcal) lepiej zjeść mleczny wafelek (bez polewy czekoladowej oczywiście!) (8 gramów = 50 kcal)
Domowe lub kupne ciasto ze śliwką w 100 gramach ukrywa ok. 430 kcal! Można zastąpić go babką piaskową, która ma w sobie prawie 100 kcal mniej!
150 kcal kryje w sobie 150 gramów owocowego jogurtu, 160 kcal znajdziesz w o wiele większej porcji sałatki owocowej z jogurtem (ok. 160 kcal/250 g)
wygląda smakowicie, prawda? ;-)
Zamiast niezdrowej i kalorycznej mlecznej czekolady, która w 100 gramach zawiera AŻ 500 kcal, zjedz czekoladowy budyń, to tylko ok. 120 kcal w 150 gramach! Kolosalna różnica!


JAK UNIKNĄĆ JEDZENIA SŁODYCZY?
Wyjdź na spacer! Słodycze poprawiają nastrój, jednak ten sam efekt uzyskasz dzięki półgodzinnemu spacerowi na świeżym powietrzu! Uprawianie sportu zwiększa poziom hormonów szczęścia, a ponadto pozwala spalić zbędne kalorie = dwie korzyści w jednym!

Jeden dzień w tygodniu po prostu zapomnij o diecie i pozwól sobie na coś słodkiego - kawałek czekolady, ciasta bądź ulubione ciastka. Starczy na tydzień. ;-)

__________________________________

Mam do Was ogromną prośbę! W ubiegłym tygodniu ustawiłam na blogu GOOGLE reklamy, bardzo proszę o klikanie w nie. Nie będę udawać, że są tu dla ozdoby, ale dla pieniędzy. Każde kliknięcie przybliża mnie do otrzymania małej wypłaty, która znaczy dla mnie bardzo wiele! Obiecuję, że te ewentualne pieniądze nie zmarnują się i nie wydam ich na nowe ciuszki z H&M, ale na opłacenie studiów.
Z góry bardzo bardzo dziękuję!!

CREDIT: przy pisaniu postu korzystałam z informacji zawartych w dodatku do JOYa do numeru 4(37)/2009

niedziela, lutego 06, 2011

III KROK - RUCH!!!

Zanim coś napiszę na temat, zacznę od krótkiej przedmowy, poruszona jednym z komentarzy, które otrzymałam. Jak wpominałam - moja diety NIE była nigdy konsultowana z żadnym lekarzem bądź dietetykiem, dlatego zdaję sobie sprawę, że mogą w niej być uchybienia oraz może zawierać potrawy, na widok których każdy dietetyk złapałby się za głowę, ale układałam ją sama metodą prób i błędów, nie mając w tej sprawie żadnego wykształcenia, ale najważniejszy chyba jest efekt końcowy, prawda? A ten był pozytywny, więc nie widzę problemu. ;-)

OK, krok III - ruch. Jedno jest pewne - ruszać się trzeba, jeśli chcemy schudnąć, czuć się lepiej, mieć lepszą kondycję i samopoczucie. Tutaj nie ma ŻADNYCH wymówek! Metod na ruch jest wiele: siłownia, basen, aerobik. Ale nie tylko. Zamiast płatnych sposobów można wybrać jogging, rower, rolki, taniec - to, co najbardziej lubimy i z realizacją czego nie będzie problemów. Ja osobiście przez całą moją dietę opierałam się na ćwiczeniach na płytach DVD, które kupowałam z gazetami (Vita, ale dostępne są także z SHAPE), jedną także zamówiłam, ale nie pamiętam skąd. starałam się ćwiczyć codziennie, choć nie zawsze się chciało. Ludzki organizm to nie maszyna i ma prawo do chwil słabości, więc nie zadręczajcie się w każdy dzień, wystarczy ćwiczyć 4/5 razy w tygodniu po ok. 45 minut. Zaczęłam od ćwiczeń z Carmen Electrą, później miałam płytę Jeanette Jenkins, trenerki gwiazd z Hollywood, teraz natomiast ćwiczę z Melanie Brown ze Spice Girls. Płyty są dostępne, jak wspominałam jako dodadki do czasopism, ale można je także zakupić w Empiku lub Media Markt. Cena takiej płyty do max. 10 zł. Do ćwiczeń będzie Wam potrzebna jeszcze butelka wody i mata, którą można zastapić kocem, więc to naprawdę niedrogo, a się opłaca!
Więc żadnych wymówek! Bierzcie rower, nogi za pas i jeździć, biegać, a jeśli nie ma gdzie to zakupić płytkę i ćwiczyć, bo sama dieta nie wystarczy!
 
Jak widać wiele gwiazd ma swoje płyty z ćwiczeniami, możecie wybrać sobie swoją ulubioną i ćwiczyć razem z nią. ;-)

piątek, lutego 04, 2011

II KROK - CO, JAK I ILE JEŚĆ.

zdjęcie z ubiegłego roku, podczas mojego najlepszego okresu ;-)

Zanim zacznę pisać co i jak, chciałabym przekonać Was, że nie ma czegoś takiego jak DIETA CUD! Są oczywiście bardzo drastyczne diety jak np. dieta oparta na syropie klonowym, dzięki której można schudnąć ok. 10 kg w ciągu kilku tygodni, ale jest to dieta niebezpieczna i pełna wyrzeczeń. Żeby zdrowo schudnąć i zminimalizować możliwość wystąpienia efefku jo-jo, najbezpioeczniejsze będzie chudnięcie 1-2 kg w ciągu miesiąca. Także nastawcie się na dość długą walkę, ale do lata pozostało jeszcze mnóstwo czasu i na pewno wszystkie zdążymy.. ;-)

CO JEŚĆ / CZEGO NIE JEŚĆ
Każda dieta wymaga odrzucenia takich pokarmów jak: chipsy, frytki, fast-foody, większość słodyczy, gazowane napoje - czyli któtko mówiąc wszystkie puste kalorie. Z tym należy się radykalnie pożegnać, jeśli naprawdę chcemy schudnąć! Co jadłam na diecie? Możecie wierzyć lub nie, ale prawie wszystko, pomijając oczywiście wyżej wymienione produkty i im podobne. Sekret i cała sztuka polegała na tym, żeby posiłki OGRANICZYĆ / ZMIEJSZYĆ PORCJĘ. Zamiast 10 pierogów, którym dawałam bez problemu radę, jadłam 4. Zamiast schabowego wielkości talerza, pałaszowałam mieśo wielkości talii kart (choć wystrzegałam się smażonego mięsa, dusiłam lub gotowałam). Naprawdę można jeść wiele potraw (a przynajmniej ja jadłam), ale wszystko racjonalnie!
Posiłki jadłam REGULARNIE, było to 5 małych dań, każde o ustalonej porze. Zaczynałam od śniadania (bardzo ważne i to powie Wam każdy dietetyk oraz każda babcia ;-) ). Co na śniadanie?
- kanapki (2 małe kromeczki lub bułka - graham lub razowy), dozwolona biała szynka z drobiu oraz mnóstwo warzyw - ogórek, sałata, rzodkiewka, pomidor
- musli z jogurtek / chudym mlekiem - uwielbiałam zajadać się musli FITELLA, która ma mnóstwo smaków, pakowana w poręczne saszetki i wtedy była bardzo tania, dziś cena lekko wzrosła i za saszetkę trzeba zapłacić ok. 1,30 zł, ale to dobry interes
ok. 2 godziny po śniadaniu zjadałam przekąskę (przekąska także po obiedzie). na przekąskę można zjeść owoc (pomarańcz, kiwi, jabłko), galaretkę, kawałek gorzkiej czekolady (3 kostki!), batonik bez czekolady; tutaj zarezerwujcie sobie 200 kcal (po 100 na każdą przekąskę).
Jeśli chodzi o obiad - jadłam to, co było, oczywiście odchudzone i zminimalizowane. Zupy, chudne, drobiowe mięso, ryby, sałatki. Szczegółowe menu oraz przykładowe potrawy jeszcze będę publikowała. Pamiętajcie o UMIARZE i jeśli możecie, unikajcie dań smażonych.
Ok. 3 godziny przed pójściem spać należy zjeść ostatnie danie - kolację. Zwykle nie chciała mi się przygotowywać wymyślnych dań, więc jadłam znów kanapki. ;-) Bliżej lata, jak przyjdzie sezon na warzywa, można zajadać się rzodkiewkami z chudą śmietaną lub chudym twarożkiem - delicje!

JAK JEŚĆ
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że żyjemy w pośpiechu, ale jeśli jest okazja, celebrujmy posiłki, jedzmy powoli, dokładnie, oszukujmy nasz umysł - będziemy długo machać żuchwą to się oszuka, że już się najadł. ;-) Trik gwiazdy - Beyonce przed posiłkiem wypija szklankę wody i tym sposobem szybciej staje się syta, bo oszukuje żołądek. Inny, psychologiczny trik - posiłki nakładajcie na małe talerze, które wypełni nawet malutka porcja. Tym sposobem znów oszukamy siebie, bo pomyślimy : 'jaka duża porcja!'. To działa.

Pamiętajcie jednak, że sama dieta nie wystarczy, należy także ćwiczyć, ale to będzie nasz III krok, o którym niedługo.

wtorek, lutego 01, 2011

KROK I - ODPOWIEDNIA MOTYWACJA.

www.younglivin.org.uk
Przed rozpoczęciem KAŻDEJ diety należy postawić sobie pytanie - po co chcę schudnąć? Wszelkie poradniki wyemancypowanych kobiet zapewne powiedzą, że nigdy nie zależy odchudzać się dla kogoś, ale jedynie dla siebie. Według mnie jest to bzdura! Każda motywacja to dobra motywacja, nie ma motywacji złej. Chcesz podobać się chłopakowi i to Cię motywuje do pracy? Bardzo dobrze! To znak, że zależy Ci oraz, że posiadasz bodziec, który wywoła reakcję, a reakcją tą będzie przejście na dietę.
Metod motywujących jak i takich bodźców jest wiele. Beyonce podobno przed rozpoczęciem diety kupuje za małe ubrania i dąży do tego, by się w nie zmieścić. Jennifer Lopez przykleja na lodówce swoje zdjęcie sprzed diety, co niesie dwie pozytywne sprawy: motywacja do pokonania siebie oraz strach przed otworzeniem lodówki. ;-) 
Warto przed przejściem na dietę postawić sobie realny cel. Realnym celem jest schudnięcie 5 kilogramów. Jeśli z góry założysz, że chcesz schudnąć 15, ta liczba na pewno Cię przerazi i zniechęci, bo nie uwierzysz, że Ci się uda. METODA MAŁYCH KROCZKÓW, dziś zakładasz 5, kiedy Ci się uda zrzucić założone kilogramy poczujesz, że potrafisz i możesz wszystko, a wtedy motywacja na kolejne kg przyjdzie z łatwością.
Musisz mieć cel - to pewne! Jeśli chcesz schudnąć, bo obawiasz się lata, wydaj zaoszczędzone pieniądze na drogie bikini. Wtedy będziesz wiedziała, że musisz schudnąć, bo przepadną Ci pieniądze. Zaszantażuj swój umysł. Może to nie brzmi pedagogicznie, ale pamiętaj, że radykalne śródki zazwyczaj działają.

Kiedy ja zaczynałam dietę za oknami pojawiała się wiosna, był koniec marca. Powiedziałam sobie, że mam dość chowania się latem za obraniami, bo w gruncie rzeczy też wcale łatwe nie było. Przekonałam siebie, że MUSZĘ i koniec kropka. I zadziałało. Naprawdę trzeba niewiele, by zacząć. Po prostu TRZEBA CHCIEĆ.

UWAGA! DLA CHCĄCYCH KORZYSTAĆ Z MOJEGO 'PORADNIKA'!
Mojej diety nie konsultowałam z żadnym lekarzem i nie gwarantuję, że się Wam uda. Postanowiłam spisać wszystko, co pamiętam, kiedy przypomniałam sobie, jakie wywarłam wrażenie na znajomych z klasy, kiedy wróciłam szczuplejsza o 10 kilogramów do szkoły. Wiele dziewcząt prosiło mnie o rady, żartowałam, że napiszę i wydam poradnik, jednak wtedy nic z tego nie wyszło, więc chcę to teraz naprawić.
Przed rozpoczęciem diety ważyłam 64 kilogramy przy wzroście 160 cm. Po diecie, która trwała 3 miesiące schudłam o ok. 8-9 kg. Podczas wakacji udało mi się ująć jeszcze 2-3. Po kilku miesiącach byłam o prawie 12 kilogramów lżejsza. Lżejsze było ciało i dusza. ;-) Jeśli nie stać Was na drogie, specjalistyczne diety myslę, że swoimi postami mogę Wam pomóc.
Czytajcie posty, śledźcie moje wpisy na Twitterze, a DAMY RADĘ!!! Sama muszę wrócić do dawnej wagi, 50 kg, więc nie będziecie same!

READY?!

środa, grudnia 01, 2010

Siatkarski Alfabet, part I. [A-E]

A jak AZS CZĘSTOCHOWA
Kopalnia talentów, wychowawcy najlepszych. Tam rozkwitły największe polskie talenty: Winiarski, Szymański, Wika, Zatorski. Drużyna zawsze młoda, pełna energii, pełna wiary, żywa i niepoddająca się. Prawdziwy przykład tego, że siatkówka jest najważniejsza w siatkówce. Poza tym, pamięta ktoś mecz AZS Częstochowa - Iskra odincovo sprzed kilku sezonów? Ja nigdy nie zapomnę!
B jak BUŁGARIA
Druga ojczyzna. Kraina emocji, niezapomnianych wrażeń. Rodzicielka matey'a kaziyskiego i Teodora Salparova. Uwielbiana od jednego ze spotkań LŚ 2007: Bułgaria vs. Brazylia, które Bułgarzy wygrali. Od tego momentu żyć bez nich nie mogę, a każde spotkanie Bułgaria - Polska to dla mnie bratobójczy mecz.
C jak CASTELLANI I SMS...
od Przedpełskiego. Wielkie nieporozumienie i totalny brak ogłady i odwagi ze strony PZPS. Bez komentarza.
D jak DRUŻYNA
To nie tylko 'szóstka' wystawiana przez trenera na spotkanie, ale też zawodnicy rezerwowi, działacze, emocje, atmosfera, zrozumienie, siła i wspólnota. Drużyna to szacunek dla kolegów, trenera, samego siebie, dla przeciwnika. W teamie nie powinno być spięć, rzucania tabliczkami, niepotrzebnych nerwów. Prawdziwa drużyna razem cieszy się ze zwycięstwa, ale także pociesza po porażce.
E jak EMOCJE
Śmiało mogę powiedzieć, że NIC tak nie wzbudza emocji jak dobry, trzymający w napięciu mecz. Nerwy napięte dogranic możliwości, zaciśnięte pięści, zagryzione wargi - wszystko to warte jest zwyciestwa i euforii. Bez dwóch zdań największe emocje przeżywam wtedy, gdy jastrzębski Węgiel mierzy się ze Skrą Bełchatów.. Od zawsze i myślę, że na zawsze.  W tie-breaku, który w przypadku tych drużyn zdarza się prawie zawsze, potrafię zachowywać się jak idiotka. Totalna. Klęczę przed telewizorem, błagam, krzyczę, modlę się, biegam, skaczę jak opętana. Tego nie da się opisać słowami. Takie emocje trzeba przeżyć na własnej skórze.
_________________________________________________
Siatkówka to całe moje życie, jak widać powyżej. ;-) Kolejne części alfabetu wkrótce, ponieważ nie mam czasu, by publikować go w całości. Ci, którzy mnie dłużej znają mogą ieć wrażenie deja vu, ponieważ podobny alfabet publikwałam kilka lat temu na Piniu-Gelu-Gato. Odnalazłam go, odświeżyłam, trochę zmieniłam, bo niektóre mje upodobania uległy modyfikacji i publikuję dla potomnych.
;-)